12 stycznia

12 stycznia

(splujki) Pada… Ale deszcz. 12 stycznia 1923 roku Londyn przykrył się prawie trzynastocentymetrową kołdrą śniegu. Temperatura spadła do siedmiu stopni. W tym czasie armia francuska zajęła Zagłębie Ruhry. Rozpoczęło się ściąganie reparacji...

11 stycznia

11 stycznia

(skrawki) – …ale on mnie już nie słyszy. Widzi pan… Problem w tym, że ja mówię, ale… bez słów. Pergamin, oczywiście…! Gdy tak się jej przyglądałem, nie mogłem znaleźć jednego słowa na opisanie charakteru tej twarzy. Teraz wiem, że...

10 stycznia

10 stycznia

(urywki) – Proszę pana… Wystarczy… skłamać. Hm… Szanuję rozwiązania definitywne. Mniej się człowiek wykrwawi niż wtedy, gdy grzebie w ranie i tylko ją powiększa. Inna rzecz – czy lubię takie rozwiązania? Kobieta nawet nie spojrzała mi w...

09 stycznia

09 stycznia

(strzępy) – Co ta ulewa! Jak żyję, nie widziałem takiego deszczu! No wprost katastrofa! Skąd nagle tyle wody? Mężczyzna szamotał się przez chwilę, próbując rozpiąć palto, zamknąć parasol i wyplątać szalik z sznurka, na którym wisiały jego...

08 stycznia

08 stycznia

(fragmenty) Jakoś tu pusto… Czy to pogoda, czy może święto jakieś? Poza tą kobietą nikogo więcej dzisiaj nie widziałem. Lubię ten spokój. Tę ciszę. Bywa, że w takiej chwili wysłyszy się jakiś dawno zapomniany dźwięk, uśmiech, zgrzyt… To ciekawe…...

07 stycznia

07 stycznia

(fragmenty) – Proszę, przestań płakać… – Nie mogę… Nie jestem w stanie. Nie dam rady. Nie potrafię. – To nie ma najmniejszego znacze… – Dla ciebie nigdy nic nie miało znaczenia. Ot, przyjść, wyjść, obiecać, wyjechać...

06 stycznia

06 stycznia

(fragmenty)   – Pana pewnie specjalnie to nie zdziwi, widzę, że przede mną człowiek doświadczony, bywały, pewnie widział pan to i owo. Ja… Ja się raczej w oczy nie rzucałem. Skromna posada, punktualność, żadnych ekstrawagancji. Od...

05 stycznia

05 stycznia

(fragmenty) – Tak się rozglądam, ale lustra nigdzie tu nie widzę? Okulary zsunąłem z nosa i rozejrzałem się wokół. Przesłyszałem się? – No tak, komu tutaj przydałoby się lustro… Głos dochodził… zewsząd. Był miły, prawie mezzo i...

04 stycznia

04 stycznia

(fragmenty)   – Widzi pan? Urwała się z obu stron. Z lekkim niedowierzaniem i wyraźnym bólem patrzył na sparciałą, skórzaną rączkę, obracając ją we wszystkie strony. – Nie wiem, gdzie i kiedy, po prostu – nie zaważyłem… Już...

03 stycznia

03 stycznia

(fragment) – Proszę pana… – Uf… Ale mnie pan przestraszył… Co się stało… – Przepraszam, ale chyba panu przeszkodziłem? – A… A nie, nie… Nic takiego, nie zauważyłem pana, zamyśliłem się… Od dawna pan tu jest? Patrzyłem mu...

02 stycznia

02 stycznia

(fragmenty) Nie, nie zmęczyłem się. Ale przysiądę. Na chwilę… Czy czuję się zaskoczony moją obecną sytuacją? Każdy kimś być musi. Mnie przypadło, jak widać, zostać woźnym. Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, dlaczego właśnie nim i dlaczego ja, z...

01 stycznia

01 stycznia

(fragment) Gwiazda, ta spadająca, podobno… szumi. Stoję w korytarzu. Tyle go za mną, ile przede mną. Wysoki, dość szeroki, sklepienie strzeliste, bez kamiennych akantów i gzymsów, idealne dla przechadzających się tam aniołów. Po lewej i po prawej...