Morze w kulturach świata

Na lądzie człowiek zostawia ślad. Fundamenty, stare trakty, pochówki… Na morzu? Nie, tu działa inny mechanizm. To morze zostawia ślad w nas, kształtuje i wzbogaca, rozwija i uskrzydla. Pierwiastek morski dziedziczymy tak jak poczucie piękna, umiłowanie życia czy… miłość.

Morze w kulturach świata

GDYBY NIE MORZE, NAJBARDZIEJ NAWET LĄDOWE CYWILIZACJE NIE ROZWINĘŁYBY SIĘ W STOPNIU TAK IMPONUJĄCYM JAK DZIŚ TO OBSERWUJEMY. A ILE JESZCZE JEST DO ODKRYCIA!

album-art

 

Udział biorą:

prof. Józef Bielawski, prof. Andrzej Piskozub

Teksty literackie: Mikołaj Muller

Współpraca: Longina Bławatek

Muzyka: Beautiful Arabian Music & Egyptian Music – Arabian Nights; Hanine – Arabia, Violin and Dance show

album-art

Podobno niebo w Bizancjum zawsze miało taki sam kolor jak morze

Udział biorą:

prof. Halina Evert-Kappesowa

Teksty literackie: Mikołaj Muller

Współpraca: Longina Bławatek

Realizacja 1976

album-art

Niebo podwodne Greków w niczym nie ustępowało królestwu niebieskiemu. To podwodne, ponoć, było nawet ciekawsze!

Udział wzięli:

prof. Jerzy Łanowski

dr Witold Dobrowolski

Teksty literackie: Mikołaj Muller

Współpraca: Longina Bławatek

Realizacja 1976

album-art

Udział wzięli:

prof. Tadeusz Łoposzko

Teksty literackie: Mikołaj Muller

Współpraca: Longina Bławatek

Realizacja: 1976

Ten cykl uważam za jeden z najważniejszych w całym moim radiowym dorobku. Poprzez zakres reakcji słuchaczy na prezentowane treści. Aspekt morski dziejów minionych kultur i cywilizacji nie był dotychczas w naszym kraju wyraziście eksponowany. Książka pod redakcja profesora Andrzeja Piskozuba, „Morze w kulturach świata” odegrała tu kluczową rolę. Znajomość i współpraca z panem Profesorem była dla mnie wielkim zaszczytem. Wiedza Profesora, umiejętność analizy i syntezy, swoboda w poruszaniu się w czasie i przestrzeni były nieocenione w planowaniu całego cyklu.

Poszczególne odcinki, zależnie od anteny, miały odmienny kształt i czas trwania. Zachowały się niektóre z wersji ogólnopolskich.

Z warsztatowego punktu widzenia były to proste montaże: lektor, rozmówca, prowadzący, muzyka. Ale właśnie… muzyka. Korzystałem z najpopularniejszych wśród młodszych słuchaczy kompozycji, często wprost z list przebojów, ale co najistotniejsze – łamiących dotychczasowe standardy radiowe – kameralistyka, muzyka klasyczna, podkłady obojętne, jeśli idzie o pobudzanie wyobraźni. Bo tę właśnie sferę chciałem atakować przede wszystkim. Trudno byłoby oczekiwać, że młodzi ludzie pamiętają kolejność dynastii egipskich faraonów czy etapy rozwoju cesarstwa rzymskiego. Nie każdy ma w pamięci mapę mórz i oceanów północy, by unaocznić sobie etapy ekspansji morskiej wikingów. Te informacje wchodziły do głowy dzięki cytatom muzycznym. Pink Floyd, Mike Oldfield, Jean-Michele Jarre.

Naszymi rozmówcami byli wybitni znawcy problemów świata starożytnego.

Napisałem: naszymi, dlatego, że cykl nie powstałby w takim kształcę i na tak pogłębionym poziomie, gdyby nie Longina Bławatek (pozwól, proszę, że no właśnie, tak Cię przedstawię).

Longina slalomując między programami rodzimej lubelskiej rozgłośni, współpracy z redakcją Radiokuriera i studiami medycznymi docierała do niedostępnych gabinetów i pracowni wybitnych profesorów. Ale co najważniejsze – potrafiła tak prowadzić z nimi rozmowy, by wszystko co ważne w aspekcie morskim w dziejach Etrusków czy Fenicjan wydobyć, ująć w pięknie opowiedziane historie.

Lata 70. I 80. XX wieku to czas kaset magnetofonowych. Programy były kopiowane, pełniły rolę audiobooków, były słuchane w czasie spacerów ze słuchawkami walkmanów na uszach.

To było miłe.

Cykl trzeba było kontynuować. Tak rozwinęła się seria tajemnic starożytnej żeglugi. Potem – sylwetki wielkich admirałów i odkrywców.

Bo – bez względu na czas i miejsce – ludzi zawsze interesowało to, co jest tam, gdzie nas nie ma. I jak tam jest? Jak oni żyją, co robią, skąd są, dokąd odchodzą, dlaczego…

Pomysł, aby w radiu zrobić cykl o konstrukcjach statków był dość ryzykowny. Trzeba jednak pamiętać, że konstruktor, zanim statek spłynie z pochylni, musi go „zobaczyć” w swojej wyobraźni. Tak jak kompozytor patrząc na partyturę słyszy swój utwór w idealnym wybrzmieniu, tak projektant nosi wizję ucieleśnioną w stal, drewno, tworzywa. I ona płynie, i wzbudza podziw a jednocześnie uskrzydla, podsuwa nowe rozwiązania.

Tak odbywa się postęp. Trzeba zobaczyć coś, czego jeszcze nie ma, by móc to zbudować.

Zachowało się kilka odcinków, w nieco zmodyfikowanej postaci w stosunku do niegdysiejszych wersji premierowych morza w kulturach świata. Mam bowiem tylko materiały wyjściowe. Niekiedy zgrane sekwencje. Niemniej, sadzę, w starożytności rzeczywiście dzieję się każdego dnia bardzo wiele, ale nie na tyle dużo by ogólne prawdy o żeglujących Turkach czy Arabach uległy zwietrzeniu. Nie! Śledząc aspekt morski rozwoju tych kultur mogą Państwo inaczej odbierać newsy z serwisów na temat tego, co dzieje się w poszczególnych częściach świata, w tamtych społecznościach.

Jestem przekonany, że będą Państwo zaskoczeni, jak wiele w sprawach morza zawdzięczamy odległym czasom. To starożytni podbili oceany. My je dziś już tylko uprawiamy.

Morze w kulturach świata, praca zbiorowa pod red. A. Piskozuba. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsko 1976, Ossolineum, s. 514 + 6nbl.

Recenzja Tadeusza Skutnika, Kierunki, nr 31 (1102), z 31.VII.1977, s. 11

Morze w kulturach świata