07 stycznia
(fragmenty) – Proszę, przestań płakać… – Nie mogę… Nie jestem w stanie. Nie dam rady. Nie potrafię. – To nie ma najmniejszego znacze… – Dla ciebie nigdy nic nie miało znaczenia. Ot, przyjść, wyjść, obiecać, wyjechać...
(fragmenty) – Proszę, przestań płakać… – Nie mogę… Nie jestem w stanie. Nie dam rady. Nie potrafię. – To nie ma najmniejszego znacze… – Dla ciebie nigdy nic nie miało znaczenia. Ot, przyjść, wyjść, obiecać, wyjechać...
(fragmenty) – Pana pewnie specjalnie to nie zdziwi, widzę, że przede mną człowiek doświadczony, bywały, pewnie widział pan to i owo. Ja… Ja się raczej w oczy nie rzucałem. Skromna posada, punktualność, żadnych ekstrawagancji. Od...
(fragmenty) – Tak się rozglądam, ale lustra nigdzie tu nie widzę? Okulary zsunąłem z nosa i rozejrzałem się wokół. Przesłyszałem się? – No tak, komu tutaj przydałoby się lustro… Głos dochodził… zewsząd. Był miły, prawie mezzo i...
(fragmenty) – Widzi pan? Urwała się z obu stron. Z lekkim niedowierzaniem i wyraźnym bólem patrzył na sparciałą, skórzaną rączkę, obracając ją we wszystkie strony. – Nie wiem, gdzie i kiedy, po prostu – nie zaważyłem… Już...
(fragment) – Proszę pana… – Uf… Ale mnie pan przestraszył… Co się stało… – Przepraszam, ale chyba panu przeszkodziłem? – A… A nie, nie… Nic takiego, nie zauważyłem pana, zamyśliłem się… Od dawna pan tu jest? Patrzyłem mu...
(fragmenty) Nie, nie zmęczyłem się. Ale przysiądę. Na chwilę… Czy czuję się zaskoczony moją obecną sytuacją? Każdy kimś być musi. Mnie przypadło, jak widać, zostać woźnym. Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, dlaczego właśnie nim i dlaczego ja, z...
(fragment) Gwiazda, ta spadająca, podobno… szumi. Stoję w korytarzu. Tyle go za mną, ile przede mną. Wysoki, dość szeroki, sklepienie strzeliste, bez kamiennych akantów i gzymsów, idealne dla przechadzających się tam aniołów. Po lewej i po prawej...
MK NET © 2020 2024. All Rights Reserved