Dojrzałe śliwki

Gdybyś miał ochotę poprawić sobie nastrój proponuję posłuchać (zobaczyć) 12 sezon Kosmicznych Ujawnień, 11 odcinek (Medyczne technologie przyszłości). Wszystko to już jest, chwilka i w naszym zasięgu. Genialne!!!

Serdeczności!!! ?

Wiesz, zadałem googlowi pytanie – najważniejszy cel w życiu człowieka?

Wiele odpowiedzi od razu zdradzało np. światopogląd, charakter dyskutantów, ich preferencje związane z życiem doczesnym.

Zapytałem wprost: kto chce osiągnąć życie wieczne? Nie natknąłem się na ani jednego z internautów, który twierdziłby, że idzie przez życie w tym jednym tylko celu. Natomiast znalazłem niezwykle wiele poradników: jak ten cel – życie wieczne – osiągnąć?

To, co najbardziej absorbuje ludzi to troska o ich ciało! O tym jest też mowa w podpowiedzianych przez Ciebie ujawnieniach.

Ubiegły tydzień, sobotnie popołudnie. Oczywiście domyślasz się, że rzecz musi się dziać na mojej nadmorskiej promenadzie… Z daleka dostrzegam postać kobiety. Przesuwała się (dokładnie to chciałem powiedzieć) przy wsparciu dwóch solidnych lasek. Prawie kosturów. Była osobą tęgą, wysoką, zataczała się tak niebezpiecznie, że wręcz odruchowo podbiegłem by jej pomóc, uchronić przed upadkiem.

– O, przepraszam… – powstrzymała mnie lekkim ale zdecydowanym ruchem ręki.

– Nie jest pan pierwszą osoba, która tak zareagowała…

Nieznajoma mówiła przez lekko zaciśnięte usta. Była zmęczona, z wysiłkiem wchłaniała powietrze. Kostki palców dłoni wspartych o laski były białe od wyraźnego wysiłku.

– Nie mam nic do stracenia. Nie odzyskam zdrowia. O, niech pan spojrzy, jak ten koński ogon jej podskakuje, gdy tak zgrabnie biegnie. Mijała mnie już dwa razy. Pan rozumie, co czuję na widok tak zgrabnej i z gracją biegnącej dziewczyny? No…?  Czuję radość, cieszę się, że dba o siebie, że korzysta z tej jednej chwili, jaką los jej podarował. Tak, chwili, bo choć w jej przypadku potrwa ona w zakresie sprawności dłużej niż u innych, to jednak któregoś dnia osłabnie, później zgaśnie choć we wspomnieniach zachowa ten dzisiejszy już prawie wieczór… – nieznajoma uniosła głowę, odwróciła się w stronę zachodzącego słońca. – Mam nadzieję, że bez buntu pogodzi się z upływającym czasem, z losem… Ja też tak biegałam, też miałam koński ogon, też się za mną chłopcy oglądali… Ja cały czas widzę siebie samą, czuję ten wiatr, odruchowo ciągle ocieram pot przy skroniach. Ja ciągle biegam! To wspomnienie trzyma mnie przy zdrowych zmysłach!

Nieznajoma poszła dalej. Nie utyskiwała, nie żaliła się, nikogo o nic nie obwiniała. Uznałem, że muszę uszanować jej wolę, ukłoniłem się i ruszyłem w moją stronę.

W moją stronę…

Czyli dokąd?

Co dziś uszczęśliwiłoby mnie najbardziej? Bieganie? Moja bratanica co kilka dni osiąga w tej dziedzinie wielkie sukcesy. Gdy miała dwa latka kazała sadzać siebie na szafie ubraniowej w domu pradziadków i z góry patrzyła na domowników. Bardzo to lubiła. Już wtedy wysoko mierzyła. I dziś – wierzę w to – swoje cele osiąga. Być lepszą, sprawniejszą, bardziej od innych wytrzymałą, ale przede wszystkim – nie spieraj się ze mną! – być szczęśliwą.

Tak, ludzie chcą zachować młodość, sprawność i rodzące się z tego stanu – zadowolenie.

Śledzą z wiarą doniesienia jak to, na które zwróciłaś moją uwagę.

Ludzie chcą żyć wiecznie.

A mówiąc precyzyjnie – chcą na zawsze zachować sprawność swojego organizmu.

Pisał poeta:

… że srebro i złoto to nic, chodzi o to, by młodym być i więcej nic,
Nie rozgłos, nie sława, nie stroje, zabawa, lecz młodym być i więcej nic.

(E. Schlechter, L. Starski)

A co z życiem wiecznym? Wszak bez względu na czas i przestrzeń, na kulturę, światopogląd, legendy i zwyczaje – zawsze i wszędzie ludzie mieli nad sobą niebo – palące słońcem, zalewające deszczem, roziskrzone nocą i ciemniejsze od nicości nad rozszalałym morzem.

Co z rozciągającą się ponad nim Krainą Wiecznych Łowów, Edenem, Rajem, właśnie Niebem?

Rozumiem – to literatura i mitologia? Ba, nawet religia?

Zatem co z przekazem (!), że – jak pisał Horacy – nie wszystek umrę? Czy przetrwać miała tylko jego poezja?

Co „napędza” człowieka? A jeśli ten umrze – to co – no właśnie, jak to ująć: po nim, z niego pozostanie? Bo umrze przecież tylko jego ciało, to Twoje słowa…

Wiem, pytania te są tak stare jak wszystkie światy. Ale Ty przecież znasz na nie odpowiedź. Więc dlaczego chcesz abym razem z Tobą ekscytował się wysiłkami człowieka, który chce za każdą cenę naprawiać swoje ciało? A co ze starzeniem się? Starzenie się, jakkolwiek złowrogo to słowo brzmi – to przecież kwintesencja, czas zbiorów i żniw, to podsumowanie całego życia. Ciało rzeczywiście przesłania nam nas samych? Duchowych, emocjonalnych, wrażliwych i racjonalnych?

Rozumiem, że te nowe technologie medyczne, które tak Ciebie fascynują, pozwolą nam któregoś pięknego majowego przedpołudnia, gdy rano staniemy przed lustrem zdecydować, że od dziś już się nie starzejemy! Już zawsze będziemy wyglądać i czuć się tak jak dziś, na przykład 4 maja. Dlaczego wybrałem tę datę?

Bo to najlepszy dzień na „wieczne” urodziny.

Naciskamy hamulce i „lokomotywa” starzenia się staje na stacji. Sapie i dyszy? Nie! Obok nas widzimy kilka miliardów takich parowozów jak my, w najlepszym pod względem kondycyjnym momencie życia. Ich maszyniści, piękni i młodzi, wybiegają na wiecznie młody świat. Jeśli któremuś coś strzyknie w boku, zakuje w głowie czy zaskrzypi w stawach – wyjmą medycznego iphone’a, przyłożą do wybranej części ciała i ją naprawią, odrosną sobie palec lub nos, wymienią lub usprawnią organ lub kość.

I tak świat zapełni się nieskończenie starymi, pięknymi młodzieńcami, prześlicznymi dziewczynami, ich rodzice będą w tym samym wieku, podobnej sprawności, która w niczym nie ustąpi kondycji wnuków, prawnuków, praszczurów. Świat będzie jedną wielką manekinadą ludzi młodych i zdrowych…

Boże, Hitchcock mógłby się u mnie uczyć, jak robić prawdziwe horrory.

Przedwczoraj poszliśmy z Tadeuszem na groby. Zapalanie zniczy, zmiatanie liści, zbieranie żołędzi, przestawianie doniczek. Stoimy, patrzymy na płytę.

– Ojciec… 10 lat…

– A babcia – 45 lat temu…

Przecież nie powiem mu, że „ich” tam już w tym grobie nie ma… To przecież od Ciebie o tym wiem. I wiem gdzie są, co robią, bo mi o tym powiedziałaś. Rozmawiałaś z nimi! Tak jest, tak musi być i żaden medyczny iphone porządku tego nie zmieni.

I ta jakże niewyobrażalnie niewiarygodna prawda wydaje mi się o wiele bardziej realna niźli skutki korzystania z urządzenia, o którym mowa w owych tajemnicach.

Dlaczego? Bo bogactwo tamtego pozacielesnego życia jest tak różnorodne i wszech możliwe, że wręcz uskrzydla! Mnie, ale nie moje ciało, bo ono jest jedynie rekwizytem.

Myśl o nowych inkarnacjach wobec trwania w starym, wiecznie młodym ciele, któremu już się nawet nie będzie chciało psuć, bo każdą wadę można będzie błyskawicznie naprawić lub usunąć – uskrzydla!

Tymczasem trochę szkoda mi lata.

Pierwsze żółte liście, żołędzie, chłodny wiatr i lekka mgła o świcie…

Obrałem śliwki od Tadeusza, jutro zamrożę, zimą będą zdobić drożdżową brytfankę.

Mam nadzieję, że się nie zepsują…

 

Add Comment