Dziu Maleńka,
Twój Mały naprawdę nieznośny. Bo wyobraź sobie, na drugi dzień po przyjeździe, kładzie się do łóżka i choruje na przeziębienie z 38,8. Leży zły i nieszczęśliwy, bo miał w piątek jechać do Warszawy po rzeczy – zobaczyłby Ciebie, a tak to nie wie, kiedy mu to wypadnie.
Leży i tak mu się nudzi. Gdybyś Tu ty była! Twoje drogie rączęta popieściłyby Małego, oczy Twe patrzyłyby na mnie, mówiłabyś…
A ja przecie śmiertelnie chory nie jestem, więc nie potrzebowałbym sobie psuć humoru…
Tak chwilami przylgnę do poduszki mocno, mocno i wyobrażam, że to Twe piersi lub kolana. Strasznie dobrze, ale krótko, bo iluzja zbyt słaba. Cały czas myślę tylko o Tobie. Dobrze, bo nikt nie przeszkadza. Chwilami, szczególnej nocą, majaczę. Ty wszędzie. Raz dobra, to znów zła, kocham to, nieznośna. A gdy leżę z otwartymi oczyma, bez ruchu, spokojniutko, to czuję, jak fala gorącego uczucia wlewa się do piersi – płynie długo, bez końca, aż wreszcie oddychać trudno, pierś rozsadza…
Usta cichutko pieszczą Twe imię…
Przymykam oczy…
Zaczynam mieć wrażenie, że Ty jesteś tuż obok. Nie śmiem przekonać się, a nuż wrażenie by pierzchło…
Czuję jak Twe dobre jedwabiste ręce dotykają mojego czoła, kładą się na oczy i usta. Czuję jak ramię Twe delikatnie i powoli unosi moją głowę, cichutko składa na Twej piersi, ramiona oplatają, tulą i głaszczą. Nie śmiem oddychać, boję się, że to sen, że mogę go spłoszyć. Twe usta coś szepczą, o naszym szczęściu, młodości, że dla nas nie ma dość silnych przeszkód, że Ty mnie Twojego Małego, nie oddasz nikomu bom ja Twój, tylko Twój…
Tak mi jasno, dobrze, tulę się do Ciebie i powtarzam cichutko za Tobą, jak słowa modlitwy wszystko. Co mówiłaś.
…A potem zdało mi się, że wyjeżdżam, gdzieś daleko. Wszyscy spali. Ja miałem wkrótce odejść… Słyszę cichutkie kroki, ktoś idzie…
Serce bije szybciej, bo wie, czyje to kroki…
Dziu, w białym szlafroczku, w tym, który najwięcej lubię…
Wyciągam łapy, obejmuję (…) na kolana. Ty milczysz, łapięta z lekka drżą, serduszko tłucze, czuję to.
Tak strasznie Cię kocham!
(bez daty – 1920?)
Add Comment